wtorek, 9 lipca 2013

Upał, spacer i komend ciąg dalszy

Dzisiaj było strasznie gorąco. Ja pływałam w basenie a psy? No właśnie gdzie? W stawie woda jest jak szambo - strasznie brudna, a w basenie jest mocno chlorowana aby nie "zzieleniała". Czyli nigdzie. Ale psom było gorąco i należało je jakoś ochłodzić. Ustawiłam zatem wąż ogrodowy na zraszanie i lekko je polałam.
Poszłyśmy (ja, Czarka i Scarlet) na spacer, na łąkę. Świerze siano tak pięknie pachnie, że psiakom też się spodobało. Wyszłyśmy mokre (ja po pływaniu, a one po polaniu), a wróciłyśmy suchutkie. W ciągu pół godziny wysuszyłyśmy się zupełnie.  Mam dwie smycze (automatyczne? :P) 3m "chińskie" w których mechanizm zwijania jest popsuty więc są jak długie linki. Już na początku spaceru Czarka swoją zerwała (spodziewałam się tego) ale na szczęście mamy dopracowane do perfekcji wracanie na zawołanie. Sunie coś na łące wyczuły i zaczęły się tarzać. Ja natomiast nic tam nie widziałam poza skoszoną trawą. Wróciłyśmy do domu. Wieczorem, gdy było troszkę chłodniej ćwiczyłyśmy komendy. Czarka ukłony doprowadziła do ideału. Scarlet nauczyła się komendy "zostań" naśladując Czarkę. Zabezpieczyłam psy na pchły i kleszcze wiec już się o insekty nie martwię. Oto kilka zdjęć ze spaceru :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!