czwartek, 31 października 2013

Helloween

Zrobiłam dwa lampiony w kształcie dyni. Bardzo ładnie się prezentują i pasują do oczu Czarusi :D
Przyszli do nad duchy-przebierańcy w łącznej ilości 16 osób :) Ja nie chodziłam.
Czarka była gotowa zagryźć śmierć. (Jak to strasznie brzmi.) Był duch i mumia. Scarlet prawie ich zalizała...

Czarka boi się świetlistych "potworów"


A Scarlet mogła by sobie przy nich spać :)

środa, 30 października 2013

Zmiana czasu w psiej "makówce"

Przesunęliśmy zegary. Spaliśmy godzinę dużej. No może nie my. Pies nie pojmuje, że zmienił się czas. Psy budzą mnie o 5:30 i bezlitośnie nalegają aby wyjść na zewnątrz. No ale czego się nie robi dla przyjaciół :)
Czekamy po drzwiami :)
Scarlet zafascynowana jest moją welonką i ciągle gapi się w akwarium jak zahipnotyzowana. Kupiłam wczoraj w Lidlu smakołyki dla psa firmy Orlando. Nie śmierdzą, są smaczne, łatwo się je rozrywa na mniejsze kawałki i mają bardzo wygodne opakowanie. Now wszystko super ale najtańsze nie są :P


wtorek, 29 października 2013

ONek zwariowany

W niedzielę byłam u kuzynki i owczarka niemieckiego Foresta. Zrobiłam mu kilka zdjęć.




Zdjęcia Scarlet i wyniki z wystaw są na stronach Lennyego (ojca Scarlet) i  hodowli (i mamy Scarlet) Zapraszamy do zajrzenia :)

sobota, 26 października 2013

Sesja bez inteligencji aparatu

Zrobiłam dzisiaj psiakom sesję zdjęciową :) Różni się ona od innych tym, że to nie aparat robił zdjęcia ale ja. Ustawiłam tryb w którym wszystko (czułość ISO, przysłonę, czas naświetlenia, głębię ostrości itd.) trzeba ustawić samemu. Było to sporym utrudnienie, bo pies ciągle się porusza. Np. przejście z cienia do słońca i już trzeba zmieniać parametry :) W końcu straciłam cierpliwość do psów i poszłam robić zdjęcia roślinom. Oto efekty:

To zdjęcie jest prześwietlone, bo aparat głupieje mając do czynienia z czysto czarnym i czysto białym. 

Ostra piłka. Pies nie :P

Psi łeb wyrasta z stodoły :) Nie chciało mi jej wycinać :)

Na ławce :D  Powinny siedzieć na trawie aby tło było rozmazane :)
Po raz kolejny zażądałam kupna lustrzanki i dowiedziałam się, że mamy lustrzankę. Jakim wielkim rozczarowaniem było, że jest ona na film :( Ma jednak różne obiektywy i postanowiłam przekonać mamę (co zajmie mi dużo czasu) i kupić na spółkę z tatą lustrzankę tej samej firmy (czyli minolta) aby te obiektywy pasowały :D

I zdjęcia roślin, które chcąc przegrać na dysk twardy pomyłkowo kliknęłam "usuń". Wieczorem zaliczyłam zatem jeszcze akcję odzyskiwania zdjęć z karty SD :)







Pochwalę się jeszcze, że zajęłam pierwsze miejsce w powiatowym konkursie na film "Moje talenty i umiejętności". Mój film był bardziej o zwierzętach niż o mnie :D Możecie go zobaczyć tu   >>KLIK<< 

środa, 23 października 2013

Dywaniko - legowiska

Dzisiaj byłam w Biedronce i kupiłam dwa dywaniki dla psów. Jeden dla Czarki, drugi dla Scarlet. Świetnie chłoną wilgoć dlatego będą idealne na odpoczynek po listopadowych, deszczowych spacerach i zapobiegną mokrej i "wypaćkowanej" podłodze :)



U nas po staremu... Nic ciekawego. Troszkę sztuczkujemy i oczywiście ze Scarlet bawimy się "frisbisiem"

wtorek, 22 października 2013

Czołganie i archiwum

Uczę psiaki nowej komendy, a mianowicie "czołgaj się". Czarka prawie ją opanowała ale jeszcze muszę trzymać rękę nad jej łopatkami. Scarlet ani myśli się czołgać, ba, nawet nie podąża za smakołykiem. Chyba będziemy zaczynać od targetowania.

Zeskanowałam kilka papierkowych zdjęć maluśkiej Czarki z bratem Backiem :) Jakość nie zachwyca ale to wina skanera :)



poniedziałek, 21 października 2013

Frisbeeholiczka

Czyli Scarlet. Pies kompletnie ześwirowany na tym punkcie. Dla latającego (raczej turlanego rollerem) talerza zrobi wszystko.



Taka Scarlet jest w pełnej okazałości. I wspomniana w poprzednim poście rozczochrana sierść.


Psiaki coraz bardziej pchają się do domu :)

niedziela, 20 października 2013

Poszukiwania rękawiczki

Strasznie leniwa się ostatnio zrobiłam i odbiło się to na zachowaniu Scarlet. Dwa razy wytarzała się w takim bagnie, że w ciągu tygodnia dwa razy była kąpana. Kąpała ja moja mama (ja byłam w tym czasie w szkole) i zapomniała ją zaraz po kąpieli przyczesać. Scarlet sierść rozczochrała się we wszystkich kierunkach. Jednak wracając do lenistwa. Powiedziałam dość. Muszę Scarlet zapewnić więcej wysiłku umysłowego, bo znudzony border = katastrofa i wielopoziomowy parking w ogrodzie. Kilka dołków już zakopywałam. Wpadłam na pomysł żeby nauczyć borderkę tego, czego kiedyś próbowałam nauczyć Czarkę - szukać rękawiczki, skarpetki lub buta do pary. Zaczęłam od aportowania tych przedmiotów. Potem na oczach psów odchodziłam na jakieś 10 m i upuszczałam przedmiot (np. rękawiczkę) na ziemię po czym mówiłam "para". Potem zaczęłam chować rękawiczkę tak aby psiaki nie widziały. Dawałam im do powąchania tą pozostałą z pary i mówiłam "para". Na razie nauka idzie nam bardzo dobrze.


Wybaczcie, że w ten weekend nie skomentuję waszych blogów ale w sobotę i niedzielę tyle postów przybyło, że po prostu nie dam rady wszystkiego przeczytać.

środa, 16 października 2013

niedziela, 13 października 2013

Złota Polska Jesień

Byłyśmy dzisiaj w Koszęcinie u babci Ali i Kropki oraz na GOSiR, czyli tam gdzie były biegi "Polska Biega". Było po prostu pięknie. Zdjęcia niestety nie zbyt ładne. Gdy wracaliśmy przez las było już ciemno i gdyby nie moje czujne oczy mielibyśmy na samochodzie kotlet z jelenia :)
Można by te zdjęcie ratować ale nie chce mi się go kadrować :D

Kropka

Czarka i Kropka

Komenda siad z pomocą piłki i smakołyczka :)


sobota, 12 października 2013

Jak pięknie jest wokół nas...

Wybrałyśmy się na bardzo, bardzo długi spacer.


Najpierw poszłyśmy na boisko. Zabrałam rzutkę do piłek i rzucałam piłkę Scarlet na ogromne odległości. Czarka też trochę aportowała.



Skakałyśmy przez i po oponach (Ja i Czarka).




Potem poszłyśmy w pola, w przeciwnym kierunku niż zazwyczaj. Pierwszy raz z psami byłam na tamtych "drugich" polach. Nie spodziewałam się, że tak niedaleko jest tak pięknie. Do końca nie znałam "rozkładu dróg" ale nie pobłądziłyśmy.



W pewnym momencie skończyła się droga i szłyśmy jakieś 20m polem. Potem droga znów się zaczęła.

Przechodziłyśmy obok koni i była to świetna okazja aby zapoznać z nimi Scarlet. Ta pierwszy raz w życiu je widziała. Najpierw się bała i wysunęła się z obroży jednak komenda "wróć" zadziałała perfekcyjnie. Wzięłam Scarlet na ręce, podeszłam bliżej i pogłaskałam konia. Borderka widząc to zaczęła szczekać z zazdrości i konie sobie poszły.



Wróciłyśmy jeszcze inną drogą, koło stawku.


Więcej zdjęć w galerii