wtorek, 25 lutego 2014

Jak ja kocham tą baterię :P

Przez ostatnie dwa tygodnie usiłowałam zmusić mój aparat do płytkiej głębi ostrości. Na to aby ponownie zajrzeć do książki fotograficznej wpadłam dopiero wczoraj. 

Biorę torebkę, a do niej aparat, piłeczkę, smycze automatyczne, smaki i frisbee. Idziemy na boisko. Chcę robić zdjęcia przy zachodzie słońca. Ale... bateria wysiała. Więc wyjmuję i wkładam ją kilka razy próbując włączyć aparat. Za którymś razem zaskakuje i miga na czerwono (a przecież ją ładowałam). Robię zdjęcia: jedno, drugie, trzecie. Walczę z trybem manualnym i usiłuję zachować jak najniższą przysłonę.  Leżę na ziemi próbując robić zdjęcia z psiej perspektywy. Turlam się aby zwrócić psią uwagę. Mam trawę we włosach i... pada bateria. Szlak mnie trafia. Miły być śliczne fotki a co jest...? No właśnie chyba nic.



11 komentarzy:

  1. ja gdy znajdowałam się w przepięknym lesie i była znakomita pogoda miałam coś nie tak z aparatem i nie miałam jak focić,tak to już bywa ugh... :c ale mam nadzieje że jeszcze będzie okazja gdzie porobisz znakomite fotki !

    pozdrawiamy
    Ola i Baddy. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech... Tak to właśnie z tymi aparatami :P
    Jeju, jak Scarleta wyrosła! :O

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja kiedyś wzięłam aparat na spacer ale kartę pamięci zostawiłam w komputerze xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile mi się to razy zdarzyło... Nie zliczę :P

      Usuń
  5. W tym jest cała frajda fotografowania czworonogów! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno będą jeszcze nie jedne zachody! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A tak z ciekawości, jaki masz aparacik? ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi mój aparat odmówił posłuszeństwa (też bateria) akurat w najładniejszej części naszego spacerowego szlaku. Kocham wszystkie baterie, szczególnie te z Lumix-ów (też mam).

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!