Przez ostatnie dwa tygodnie usiłowałam zmusić mój aparat do płytkiej głębi ostrości. Na to aby ponownie zajrzeć do książki fotograficznej wpadłam dopiero wczoraj.
Biorę torebkę, a do niej aparat, piłeczkę, smycze automatyczne, smaki i frisbee. Idziemy na boisko. Chcę robić zdjęcia przy zachodzie słońca. Ale... bateria wysiała. Więc wyjmuję i wkładam ją kilka razy próbując włączyć aparat. Za którymś razem zaskakuje i miga na czerwono (a przecież ją ładowałam). Robię zdjęcia: jedno, drugie, trzecie. Walczę z trybem manualnym i usiłuję zachować jak najniższą przysłonę. Leżę na ziemi próbując robić zdjęcia z psiej perspektywy. Turlam się aby zwrócić psią uwagę. Mam trawę we włosach i... pada bateria. Szlak mnie trafia. Miły być śliczne fotki a co jest...? No właśnie chyba nic.
ja gdy znajdowałam się w przepięknym lesie i była znakomita pogoda miałam coś nie tak z aparatem i nie miałam jak focić,tak to już bywa ugh... :c ale mam nadzieje że jeszcze będzie okazja gdzie porobisz znakomite fotki !
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
Ola i Baddy. :))
Też tak czasem mam z aparatem, no pech :P
OdpowiedzUsuńEch... Tak to właśnie z tymi aparatami :P
OdpowiedzUsuńJeju, jak Scarleta wyrosła! :O
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś wzięłam aparat na spacer ale kartę pamięci zostawiłam w komputerze xD
OdpowiedzUsuńIle mi się to razy zdarzyło... Nie zliczę :P
UsuńW tym jest cała frajda fotografowania czworonogów! :D
OdpowiedzUsuńNa pewno będą jeszcze nie jedne zachody! :)
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości, jaki masz aparacik? ^^
OdpowiedzUsuń(Lumix) Panasonic DMC - FZ28
UsuńMi mój aparat odmówił posłuszeństwa (też bateria) akurat w najładniejszej części naszego spacerowego szlaku. Kocham wszystkie baterie, szczególnie te z Lumix-ów (też mam).
OdpowiedzUsuń