piątek, 28 marca 2014

"Border Collie z rodowodem! TANIO!"

Czemu taki tytuł? Aby na ten post wpadli Ci, którzy chcą BC, bo jest "taki mądry"!

Otóż moda na bordery nadchodzi w nieubłaganym tempie. Ludzie nie zdają sobie sprawy jakiego wysiłku wymaga wychowanie Bordera nie wspomnę o nauce komend. Zacznę może tak:

- Bordery wymagają dużo wysiłku umysłowego i fizycznego. Przeciętny Kowalski NIE JEST W STANIE MU TEGO ZAPEWNIĆ

- BC bez odpowiedniego prowadzenia błyskawicznie wymknie się z pod kontroli i stanie się agresywnym niszczycielem

 - Border jest niczym maszyna do wykrywania ludzkich słabości.

- Nudzący się Border będzie kopał, gryzł, otwierał szafki i wykradał jedzenie. Będzie wskakiwał na stół oraz grzebał w śmieciach i przeskakiwał przez nawet 1,5m płot!

- Border nie zawsze będzie zdrowy i piękny. Jak każdy pies on również choruje. Również na choroby genetyczne.

- Nie można go zamknąć w klatce na cały dzień gdy akurat się nie ma czasu. Ten pies MUSI mieć zapewniony wysiłek. Jeśli tego nie otrzyma będzie przechodził od nadaktywności do agresji.

- Border ma "otoczkę wookół mózgu" jeśli coś go bardzo zainteresuje strasznie trudno do niego dotrzeć, o odwołaniu nie wspomnę.

- Ze względu na instynkt pasterski może próbować zaganiać samochody, rowery, a nawet pociągi! W części przypadków kończy się to tragicznie.

- To nie jest pies idealny! Takie psy nie istnieją! Nie urodzi się z umiejętnością wykonywania wszystkich sztuczek i łapania dysków (które nawiasem mówiąc szczeniakom szkodzą na stawy)

- Trzeba poznać ograniczenia własnego psa! Nie może pracować 24h na dobę. Musi mieć zapewnione przerwy i się wyciszać!


Ja ze Scarlet spędzam średnio 2 godziny dziennie na rozmaitym treningu + spacery (teraz nie chodzimy, bo Scarlet zacieczkowała). Na ćwiczeniach czasem jest to obi, czasem rally-o, czasem sztuczki, frisbee czy agility. Border ma ogromne możliwości których przeciętny zjadacz chleba nie będzie w stanie spożytkować. Nim ktoś zdecyduje się na takiego psa niech porozmawia z właścicielami prosząc o przedstawienie wad. Gwarantuję, że po takiej rozmowie z mądrym człowiekiem będziecie mieli wszystko czarno na białym.


czwartek, 27 marca 2014

Psia gwiazda filmowa

Razem z koleżankami kręciłam film na konkurs do szkoły :D W filmie zagrała Czarka (miała grać Scarlet ale zacieczkowała (na tydzień przed wystawą w Zabrzu ale i tak tam jedziemy)). Czarna leżała sobie obok Julii grającej bezdomną osobę. Byłam bardzo dumna, bo nie rozpraszały jej różne rzeczy takie jak kamera, ogryzki, kot (!) czy głupiejący kolega skaczący po dachu garażu. Leżała grzecznie wpatrzona we mnie stojącą poza kadrem i trzymającą ulubioną szprotkę :D Wiecznie ręce pachną mi nimi. Gdy uczniowie wychodzili ze szkoły byli zdziwieni jej sztuczkami (o których pokaz sami prosili) Jestem bardzo dumna z mojej kochanej Kundelki :D
Czarka z Julią

Nasza (nie cała) ekipa :D Weronika, Julia, Natalia, Agata, Ja i Czarka :D

niedziela, 23 marca 2014

Międzynarodowa wystawa psów w Katowicach

Przyjechałam na wystawę tuż po 11:30. Bordery miały wchodzić o 12:30, a weszły z prawie 1,5 godzinnym poślizgiem. Towarzycho było super :D Można sobie było gadać i gadać o psach bez końca. Właśnie za to uwielbiam wystawy. Dużą niespodzianką była Soraya - siostra Scarlet. Nie miałam pojęcia, że będzie wystawiana. Mały diabełek. Niestety handling (nie oszukujmy się) po prostu zawalony totalnie. 

Potem przyjechała hodowczyni z Aiwą (mamą Scarlet). Poszłam po katalog i czekałyśmy... Wzięli Sorayę na pusty ring i udało jej się ją ogarnąć, co podziwiam. Czekaliśmy dalej. W końcu weszły bordery. Najpierw psy, potem suczki. Szczeniaczki wygrała Natalia z Codą (zajęły także IV na BIS). W końcu młodzież. Nie wiedziałam komu kibicować.

 Sędzina 10cm przed nosem każdego psa piszczała piszczałką. Niektóre nie reagowały, inne od razu zwracały uwagę robiąc słodką minkę, a jeszcze inne szczekały lub chciały zjeść piszczałkę razem z jej ręką. Do tych ostatnich należała Soraya. Zaczęła szczekać i warczeć. Ocena pojechała w dół... :(  8, ocena dobra. Szkoda... Wygrała Freya, a zaraz za nią Chicago.Wreszcie klasa championów. Aiwa zajęła lokatę 2.

Potem budzące we mnie największe emocje porównania. Nie wiem kto w końcu zgarnął BOB'a. Na ostatnią prezentację super się patrzało. Profesjonalnie. Na BIS nie zostałam. Chciałam ale tata uznał, że nie :P

Foty wychodziły marne. Światło było makabryczne, a lampa błyskowa nawet ustawiona na max nie dawała dobrych efektów. Ale coś tam mam:


 Borderasy ćwiczą :)

Psy ale nwm jaka klasa

Młode szczeniaczki (bo baby zlikwidowali)

Suki klasa szczeniąt

Młodzież suki. (ale nie wszystkie)

Soraya

Młodzież, suki, na lokatach


Ktoś tu jest piękny :D

Aiwa

Wyglądało to tak ale niestety nie mam pełnych wyników. Jeśli ktoś nie życzy sobie bycia na zdjęciu proszę napisać, a usunę. Do każdego nie będę pisała o zgodę.

Post szczery. Opisuję wystawę moimi oczami. Może kogoś urazić za co z góry przepraszam. Pamiętajcie, że żadem dobry pies nie zbrzydnie dlatego, że przegrał na wystawie i żaden brzydki nie wyładnieje dlatego, że wygrał... Każdy ma inny pogląd, własny wzorzec w głowie. 
.

sobota, 22 marca 2014

Warsztaty motywacyjne

Pojechałam ze Scarlet, bo jest ona trochę trudniejszym psem niż Czarnulak.Wyjechałyśmy rano o 7:00. GPS pokazał 1,5 godziny, a ja doliczyłam błądzenie. Na miejscy byliśmy o 8:14 :P. Pół godziny czekaliśmy w samochodzie. Potem zaczęły się warsztaty. Najpierw wykład o smakołykach. Byłam w szoku, bo okazało się, że ludzkie jedzenie jest dużo tańsze niż smakołyki. Potem wszystkie psy były motywowane i szkolone. My ćwiczyłyśmy odwołanie i komendę "równaj" w rozproszeniach. Potem był wykład o zabawkach i jedna sesja (szkoleniowa) i przerwa. W przerwie sesja fot. i frisbee. Miałam nowy tależ i psułam rzuty... Latał za wysoko i pieseł czasami skakał ale mam nadzieję, że nic jej nie będzie, bo już za miesiąc skończy rok ;)

               




Prawie wszystkie pieseły biegały luzem za piłeczkami. Scarlet początkowo (pewnie przez incydent spacerowy) niepewna  szybko do nich dołączyła i wielka pogoń za piłeczką :D



Scarlet, Sorin i Jo
Po przerwie Scarlet zasnęła w klatce i na kolejną sesję wchodziłyśmy ostatnie. W drodze do domu zasnęłam (albo straciłam przytomność). Byłyśmy potwornie zmęczone ale szczęśliwe.

 Zrozumiałam, że Scarlet jest znacznie trudniejsza niż Czarka. Ucząc Nulkę zaczynałam tak naprawdę od końca, a ona rozumiała i łapała o co chodzi. Przy Scarlet zastanawiałam się czemu nie da się jej nauczyć. Za mało się cieszyłam, za mało nagradzałam i stawiałam za duże wymagania. Zrozumiałam błędy, będę ćwiczyć dalej. Doprowadzę ją do ideału. Dziękuję!!!

piątek, 21 marca 2014

Jutro do Zabrza

Jutro jedziemy na Warsztaty Motywacyjne z Patrycją Kowalczyk. Zapowiada się piękna pogoda i super zabawa. Dzisiaj kupiłam duużo smakołyków z zoologicznym i zostawiałam 30zł. Smaki są naprawdę smakowite. Psiaki dadzą się za nie pokroić. Tymczasem foty z przed kilku dni ;)


Dziś zastanawiam się jaka jest różnica w przygotowaniach na wystawę, a jaka na szkolenie.
Klatki, jedzenie, miski. To wszystko zabieramy tu i tu. Na wystawę jest kąpiel i te inne dziwactwa. Dzisiaj czesanie. Atmosfera panuje znacznie inna. Myłam auto (aby tatuś raczył mnie zawieźć). Psy zachowują się całkiem inaczej, a Scarlet dostała po prostu lenia. Mam nadzieję, że do jutra jej przejdzie :D Ja bez specjalnego entuzjazmu pakuję rzeczy, ładuję baterie, czyszczę zabawki. Jej mości sierść będę jeczsze dzisiaj czesać.  W "wigilie" wystawowe biegam jak szalona, sprawdzam wszystko 20 razy. Dzisiaj chyba jeszcze do mnie nie dociera :)

Scarlet skończy rok za prawie miesiąc. Ja nie wytrzymałam i zaczęłam rzucać frisbee do łapania z powietrza. Rzucam nisko i Borderka prawie nie skacze ale łapie! Zaczęłam slalom między nogami. Zdjęć dzisiejszych nie mam, bo jak wspomniałam ładują się baterie aparatu :P

niedziela, 16 marca 2014

Deszczowa nuda...

Dwa tygodnie słonecznej pogody pozwoliły mi zapomnieć jak to jest, gdy leje, a pies chce na dwór, a potem do domu. Dwie zmokłe kury... Umieramy z nudy, zwariować można! Co robimy?

Podziwiamy akwariowy świat...

Zamieniamy się legowiskami... 

Leżymy sobie na fotelu...

Ostatnimi czasy (jakieś trzy dni temu) byłyśmy na boisku i testowałyśmy nową piłeczkę. 


Dużo sztuczkujemy. Przygotowujemy się do Gali Psów, która będzie w czerwcu. Na najbliższą sobotę mamy zaplanowane Warsztaty Motywacyjne z Patrycją Kowalczyk w Zabrzu :). Na niedzielę przewiduję moją wizytę na wystawie psów w Katowicach. Strasznie żałuję, że nie zapisałam Scarlet ale może nawet dobrze, bo w młodzieży będzie osiem naprawdę dobrych suk i potem bym się załamywała porażką :D



wtorek, 11 marca 2014

Trzy ostatnie dni

Nie mam weny ale pomyślałam, że coś wyskrobię :D No więc:

Niedziela

Pojechałyśmy nad stawy do miejscowości Piłka. Tam jest po prostu pięknie. Latem zawsze tam jeździmy na rowerach. Pieseły były bardzo zadowolone. Scarlet chciała wodować ale jej nie pozwoliłam, bo byliśmy samochodem, a potem byłaby "troszkę" mokra :P Mała sesyjka: psie piękności i brzydka ja :P




Poniedziałek

Zbudowany płot. Musieliśmy przegrodzić podwórko i dwie części ogrodu. Psiaki mogą biegać tylko w jednej. Powód (według mojej kochającej zadbane trawniczki babci): psy sikają i trawa schnie. Trzeba było odgrodzić jeszcze grządki warzywne i ziemniaki, bo psy (według dziadka) kopią i srają w to co jemy. Opanować nerwy nieraz jest bardzo trudno, bo ile można mieć pretensje? Teraz aby przejść całe obejście domu trzeba pokonać dwie furtki i bramę. Psiaki muszą wchodzić od tarasu. Zdjęcia płotów nie dodam, bo jak na nie patrzę robi mi się niedobrze.


Wtorek

Jak co dzień spacer i sztuczkowanie. Przykleiłam się do świeżo pomalowanego płotu. Zaczęłam jeździć z Scarlet przy rowerze aby pracować nad ruchem (na wystawę). Ja jeździłam na rolkach (bez psów) i jutro mam zamiar zabrać je ze sobą ale pojedynczo. Mam nadzieję, że mi się uda i nie zaliczę pięknej gleby :P

piątek, 7 marca 2014

Strzał w dziesiątkę!


Jestem bardzo zadowolona :)

- Kongi - okazały się strzałem w dziesiątkę! Psiaki je polubiły. Genialny wynalazek :) Idealnie zabija czas w nudne dni. Jest bardzo wytrzynały - był przeżuwany przez Scarlet prawie 4 godziny i zero śladów zębów. Ocena na duuuży plus

- Rozdzielacz do smyczy - będziemy testować jutro :)

- Piłka na sznurku - świetna motywacja podczas szkolenia. Pomocna przy nauce aportowania. Sznurek wytrzymały ale na wszelki wypadek łączenie zszyłam jeszcze raz pamiętając wypadek koleżanki. Ocena na plus

- Szelki - nie są z górnej połki, niestety po drugim spacerze pekł zatrzask. Skleiłam ale pękł jeszcze raz i wszyłam nowy. 
- Gumowa kosteczka o zapachu wanilii - używana jako aport dla Czarusi została polubiona

- Smycz flexi - wiedziałam, że jej zakup jest nieunikniony i prędzej czy później to zrobię. Mam już jedną mniejszą Czarki więc nie będę się rozpisywać. Najlepsza z smyczy automatycznych!

- Kosteczka - dorzucona aby przesyła była gratis, bo brakowało 2zł :P


Moje kongo wyjadacze 

Zdjęcia nie zachwycają, bo robione w domu z lampą błyskową...




środa, 5 marca 2014

Czekamy na zakupy

Wraz z nadejściem wiosny zaczęłam wpadać w nałóg robienia zdjęć. Z aparatem niemal się nie rozstaje. Dziś znów poszłyśmy na boisko. Siedziałam na oponach i fociłam Scarlet aportującą piłeczkę ;)





Po powrocie ze spaceru zamknęłam psy i poszłam uczyć się rzucać frisbee. Moje rzuty były co najmniej tragiczne. Muszę kupić nowe dyski, bo te które kupiłam ostatnio na wystawie i dzisiaj testowałam pierwszy raz po prostu obtarły mi palce. Zastanawiam się co mogłyby zrobić z psim pyszczkiem. 


Kupiłam dzisiaj obrożę przeciw kleszczom i gumową kość o zapachu wanilii :) Dokładniej opiszę jak będę miała więcej zakupów, czyli już nie długo. Czekam na paczkę z zooplusa, w której będą KONGi, rozdzielacz do smyczy, piłeczka, adresówka i kosteczka :) Jutro chyba jeszcze wpadnę do Lewiatana, bo są tam bardzo tanie smycze flexi i szeleczki :) 

niedziela, 2 marca 2014

Wodowanie

Pojechałyśmy do Koszęcina. Scarlet nie przegapiła okazji do pierwszego wodowania w tym roku. Na basenie były kaczki, które chciała zaganiać więc dla pewności była na długiej smyczy, którą potem musiałam suszyć :P



sobota, 1 marca 2014

Spring is coming

Sztuczki, piłeczki, fotki, smakołyki, smycze :) Wokół nich kręcił się dzisiejszy dzień.

Wstałam prawie równo ze słońcem. Szybko ubrałam się, zabrałam psy i poszłam. Poszłam na spacer, na boisko i nad staw. Wszędzie czuć wiosnę. Śpiewają skowronki, pojawiły się kotki na wierzbie, pojawia się pierwsza zielona trawka. Zrobiłam dużo zdjęć



 Aż za płytka głębia ostrości...

Pierwszy raz w tym roku Czarka była tak zmęczona zabawą :P
Potem kilka zdjęć z samowyzwalacza...



Poszłyśmy także nad stawek. Psiaki nie wodowały, bo uznałam wodę za delikatnie mówiąc brudną :P Poszłyśmy sobie wzdłuż strumyczka...

Potem wróciłyśmy do domu, bo rozładowała się bateria w aparacie. Po dwóch godzinach znów wyszłyśmy na spacer. Tym razem w przeciwnym kierunku, w pola.

Po spacerze, na podwórku zabrałyśmy się za sztuczki. Siadanie, czołganie, warowanie, turlanie, zdychanie, proszenie itd. Nasza najnowsza sztuczka, może jeszcze nie do końca dopracowana ale jest: