Całe rano i południe przesiedziałyśmy w domu nie wystawiając nosa na zewnątrz - patelnię, piekarnik czy jak tam kto woli :P Po południu z nudy piłkę i kupione ostatnio trójkątne "frisbee" przywiązałam do sznurka, wzięłam psy i poszłyśmy nad stawek - przez całą wieś, 700m, brak cienia, gorący asfalt... Smażing :D
Bordera nie musiałam zachęcać, spuszczona ze smyczy od razu wskoczyła do wody :) Rzucałam przywiązane aporty :D
|
nie ma jak prosto trzymany aparat :P |
Czarka zamoczyła łapy. Lekko pociągłam za smycz i bez przekonania weszła do wody. Ja chwyciłam za szelki zastępując kamizelkę i nieszczęśliwy Czarnulak musiał pływać :P Trzeba schudnąć ;)
Za to jak wyszła to była drugim najszczęśliwszym psem we wsi :) Nie było jej gorąco!
w takie dni wypad nad wodę to idealna rozrywka dla psów :)
OdpowiedzUsuńmoje kochają pływać, Czarka z czasem pewnie też się przekona.
Pozdrawiamy
Mokry pies = szczęśliwy pies! :D
OdpowiedzUsuńJa na prawdę lubię posiedzieć nad stawem w cieniu :-) Oststnio siedziałyśmy z koleżankami 3 godziny podczas kiedy nasze psy ganiały się w wodzie, a gdy wyszły wyglądały jak szczury XD Ostatnio nawet my do stawu weszłyśmy :-) Fajnie pływać razem z psami ;-)
OdpowiedzUsuńA Kentucky nie lubi pływać :/ tylko zanurzy łapki i to tyle...
OdpowiedzUsuń