sobota, 25 października 2014

Wracamy do formy

Krótko - wczoraj ćwyczyłyśmy na boisku. Scarlet szarpała się frisbee. Czarka ubóstfiała piłeczkę na sznurku. Poza tym, że Scarlet rozwaliła sobie łapę w nieznany mi sposób było całkiem fajnie. Ona naprawdę ma pecha... 

"Sukces to nie przypadek. To ciężka praca, wytrwałość i poświęcenie, a przede wszystkim miłość do tego co robisz.."


Pierwszy spacer w tym roku w rękawiczkach, przez które nie działa ekran dotykowy w lustrzance :) 


Frisbowo z samowyzwalacza...

I Czarnulkowa gęba :P

I dwa wybryki ewolucji razem:

3 komentarze:

  1. Zazdroszczę Wam tego boiska, my niestety nie mamy takiego miejsca :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne zdjęcia! Wszystkie fajne miejsca, które można wykorzystać u nas z psem, są taak blisko ulicy :C
    Nie wiem czemu, ale nie mogę komentować Twoich postów, jeśli nie ma do niego innych komentarzy :C
    Pozdrawiamy, Ola i Piano!

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!