Ostatnimi czasy nic nadzwyczaj ciekawego się nie dzieje. Na dzień obecny żyjemy wystawą - takiej motywacji do treningów nie miałam nigdy. Od końca lutego codziennie ruszam szanowne kończyny Scarlet biegając, jeżdżąc z nią na rowerze lub rolkach. Czarnulek sobie spokojnie żyje w domu. Ja jeżdżę w weekendy na stajnie, bez Scarlet, bo nie chcę jej za bardzo forsować.
Ogólnie mówiąc: żyjemy sobie na naszej małej wsi i z uśmiechem na twarzy i merdającym ogonem żegnamy i witamy każdy kolejny dzień.
Taka Scarlet o zachodzie słońca...
Czarnulkowe oczka piwne...
Paczałki!
No trochę krótki post jak na tyle dni niepisania .
OdpowiedzUsuńZapraszamy wesole-dwanascie-lap.blogspot.com
Piekne zdjecia! ;* wez napisz w koncu dluzszy post! :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Laura&Shira
Czekam na dłuższy post :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia przeprzeprzeprzepiękne! :D
Pozdrawiamy,
Monia i Roxi,
http://suczkaroxi.blogspot.com/
nie uciekajcie już od nas :) :P
OdpowiedzUsuńChciałabym nominować Cię do nagrody Liebster Blog Award. Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Pytania znajdziesz na moim blogu.
OdpowiedzUsuńChciałabym nominować Cię do nagrody Liebster Blog Award. Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Pytania znajdziesz na moim blogu.
OdpowiedzUsuń