sobota, 3 października 2015

Szkoła... ale my (jeszcze) żyjemy

Jednym wszystko przychodzi łatwo. Inni muszą włożyć w to ogromny wysiłek. Przez długi czas osiągałam wszystko łatwo. Zawody, biegi, konkursy - nie wymagały większego wysiłku. Teraz zaczęłam zauważać, że nie robiąc nic, nie osiągnę nic. Wieczorami zaczęłam działać coś ze Scarlet. Malutkimi kroczkami ale drepczemy do przodu. Zaczęło do mnie docierać ile wysiłku zaczyna mnie kosztować sukces. Jako dziecko żyłam w przekonaniu, że jestem i muszę być najlepsza. Coś napewno mi z tego zostało w środowiskach w których jestem od dziecka, gdzie w moim mózgu dalej wbite jest musisz, choćby po trupach wygrać.

Teraz przygotowuję do olimpiady z fizyki i z biologi. Spędzam dużo czasu nad zadaniami. I powiem szczerze - mam dość. Do tego zawirusowany komputer, konie i brakuje czasu. Gdy już jest wolę się zmęczyć fizycznie niż odpoczywać przed telewizorem. Bo ja jestem bardzo emocjonalny i psychiczny ludź :P Niedługo szkolne przełaje w Lublińcu - zawody, które kocham i nienawidzę jednocześnie. Zawody z którymi wiążę tyle ciekawych wspomnień. W tym roku ostatni raz. W tym roku znów kandyduję do samorządu. Chociaż każdy głos podpowiada - pieprz to! To nieee...



Znów przez posta olewam ludzi... Bo nie chcę spędzić xx wieczoru z rzędu wkurzając się na zacinającego się LR... Chociaż jeden wieczór iść spać w poczuciu wolności :) Nic nie muszę :D









I po prostu aż muszę tu wspomnieć o najlepszym prezencie urodzinowym jaki dostałam :D 
Tak na bardzo wesołoo :D
Dziękiiiiii <3

Wybaczcie kolejny bezsensowny post, który w żadnym stopniu nie trzyma się kupy  ;)

1 komentarz:

  1. Mam takie pytanie skąd imię Scarlet dla psa ? Czy ma to może jakiś związek z piosenką mojego ukochanego zespołu LemON-->Scarlett ?����

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!