Scarlet z fiksującego na wszystko psa ogarnęła się trochę. Niestety również we frisbee ale to z mojej winy. Po kilku incydentach na spacerach zaczęła się panicznie bać dużych psów. Zrobiła ogromne postępy w obcowaniu z końmi. W czerwcu atakowała, szczekała, chciała mnie "ratować" przed nimi. Teraz biega luzem po całej stajni, nie przejmuje się końmi, nie gania kur i kaczek. Po prostu inny pies. Mogę spokojnie galopować po ujeżdżalni, a pies chodzi dookoła i ma mnie gdzieś :)
Czarka właściwie nie zmieniła się. Jest taka jak była. Leniwa, żyjąca własnym życiem, często ignorująca polecenia, ganiająca za kotami, kurami i wszelkimi innymi stworzeniami. Jedyne co mi przychodzi do głowy to znaczne postępy w skupianiu uwagi.
Ja też się zmieniłam. Przestałam mieć chore wyobrażenie o tym jakie to moje psy są cudowne, a jak to ja wszystkie rozumy pozjadałam. Po Gali Psów w czerwcu właściwie stanęłam w miejscu z nauką sztuczek. Właściwie nie zrobiłam z nimi nic. Z cudownych słiit psiaczków i ich super mądrej pańci zrobiły się normalne psy do towarzystwa i na spacery.
Ze Scarlet zaliczyłyśmy 4 wystawy, zawsze zdobywając ocenę doskonałą. Mł. Ch. Pl odszedł w zapomnienie. Wygrałyśmy Galę Psów, robiłyśmy kilka pokazów sztuczek na festynie i akcji Zerwijmy Łańcuchy. Coś o czym marzyłam jeszcze rok temu, teraz stało się upierdliwym zadaniem. Z zeszłorocznych postanowień zrealizowałyśmy tylko to na czym naprawdę zaczęło mi zależeć. Tylko to do czego dążyłam z całej siły. Ze Scarlet byłam dwa razy w MADzone. Czy coś to dało? - na pewno. Pomogło trochę jej się ogarnąć :)
Nagrany został filmik. Miały być sztuczki, nie do końca wyszło jak chciałam, spieprzyłam montaż. Ale jest to co jest.
Dalej idziemy przez życie. Pozdrawiamy wszystkich cieplutko ;)