O nas



Ja, Czarka i Scarlet.

Razem chodzimy na spacery, bawimy się, sztuczkujemy, nieprofesjonalnie agilitujemy, z Scarlet frisbujemy itd. Zwiedzamy świat.

Mieszkamy w województwie śląskim, na wsi, w okolicy Lublińca. To prawdziwa wieś. Ok. 300 mieszkańców, jeden sklep, z dala od ruchliwej drogi. Po drogach wolno chodzą kury, kaczki, czasem trzeba uciekać przed gęsiami. Zdarzają się krowy i kozy, które uciekły z łąk :) Do tego dochodzą różne ciekawe wiejskie tradycje. Za moim domem rozciągają się ogromne przestrzenie pól i lasy (Lasy Nad Liswartą - mieszkamy na terenie Parku Krajobrazowego.

My... Jesteśmy małe dla świata. Dla siebie jesteśmy całym światem.


Niech nikt sobie nie myśli, że życie z dwoma tak różnymi psami: Czarką - leniwym kundelkiem z strasznym napaleniem na jedzenie i instynktem myśliwskim, oraz z Scarlet - tryskającym energią borderem z ogrooomną miłością do piłeczek, niejadkiem i instynktem pasterskim jest łatwe. Decydując się na Border Collie chciałam psa z miłością do pracy, sztuczek. Psa z którym będzie mi łatwiej niż z Czarką. Psa, który będzie wszystko błyskawicznie pojmował. Mam Scarlet - psa, który błyskawicznie się fiksuje i psa którego często nie umiem zmotywować. Psa, którego interesuje wszystko poza mną i jedzeniem, psa którego niszczy mi rodzina: rzucając przez dwie godziny piłeczkę, głaszcząc za niewykonanie komendy, rozpieszczając i miziając na każde powitanie. Scarlet straciła motywację do pracy "po co mam pracować, pójdę do babci i ona mi da szyneczkę za darmo". Nie umiem tego kontrolować, bo od 7:30 do 15:30 jestem w szkole. Najgorsze są małe dzieci, które chodzą z moją siostrą pobawić się ze Scarlet. Ciągnięta za ogon, za uszy, prowadzona po podwórku za obroże, nagradzana na nie przychodzenie i podkarmiana wszystkim czym tylko się da. Wszyscy walczą o to aby Scarlet "uznała ich za pana". Pies, który miał być ideałem został zepsuty. Czarka nie pozwoli, wskoczy na kolana i zliże łzy z policzków. Nie mam już siły rozmawiać, tłumaczyć, krzyczeć i zabraniać. Wszystko co mówię jest używane przeciwko mnie. Poddałam się :( Kłamię wszystkim mówiąc, że jest OK. Zamykam się w pokoju, wychodzę z psami na spacery i jeżdżę rowerem 10km do Stajni aby mieć święty spokój. Nie chcę patrzeć jak życie niszczy przyjaciół, których czasami sama mam po prostu dość.



Edit: Jak to pisałam rok temu to miałam chyba największego doła ever :P

1 komentarz:

  1. Jak ja Cię dobrze rozumiem. Sama nie raz zamykam się w pokoju i płaczę. Ciężko jest żyć, kiedy nie masz z kim pogadać o pasji... Mimo że idę do II klasy liceum to nie raz czuję się jak bezbronne dziecko. Jestem w klasie o profilu biologiczno-chemicznym a nie ma z kim pogadać na poziomie - tylko kto i co wstawił na FB. Dokąd zmierza ten świat?

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!