Może powinnam ten post zatytułować tak jak poprzedni - rozważania z Whiskey?
Bloga pisałam od 2013 - jako pamiętnik o życiu z moimi cudownymi psimi przyjaciółmi, później przeplatały się tutaj konie, czasem także ludzie...
Teraz siedzę w słuchawkach, z "moim" drinkiem - Red Label z colą.
Każda rzecz, którą w jakimś momencie życia poznałam z czymś mi się kojarzy. Tak jak zawsze czując zapach tego drinka widzę słońce zachodzące nad pastwiskiem w Sadowie, słyszę dźwięki utworu "Impreza" - Sobel i czuję komary siadające mi na gołych kostkach.
W słuchawkach lecą teraz te utwory SDM, które słyszałam będą po raz pierwszy w Bieszczadach, w nieistniejącej już Oberży Biesisko w Przysłupie koło Cisnej.
Gdzieś po drodze powinnam napisać, zmontować (albo coś tego typu) podsumowanie roku 2022. Miałam takie filmiki, posty i rolki z lat poprzednich. Ten poprzedni rok ciężko opisać, w wielu aspektach życia śmiał mi się w twarz i rzucał kłody pod nogi. A ja po prostu szłam sobie przed siebie.
Rok temu odcięłam konkretną krechą pewnien rozdział w życiu, zbudowałam mur, którego pilnuję jak nienaruszalnej granicy.
Rozwaliła mi serce na kawałki pewna klacz. Koń, w którego włożyłam po prostu część mojego serca, koń, któremu dawałam siarę z butelki gdy miał parę godzin, koń, którego nie mogłam nawet pożegnać. Dzisiaj to robię:
Podsumowując: P'tki na zero nie przejechałam, w AMP'ach nie wystartowałam, stypendium nie wywalczyłam, na ukraińską stronę Bieszczadów nie pojechałam, na Rysy też nie wlazłam, prawka kat E też nie zrobiłam...
Za to połaziłam po Beskidach, które chyba niedługo mi się już skończą. Zrobiłam kurs instruktora PZJ... coś tam z Cipeuszem wygrałam... Powinnam mieć jakąś kartę stałego klienta u weterynarzy.
W styczniu 2023 Scarlet zostaje przymusowo pozbawiona macicy, podobnie jak Czarka dwa lata temu. Ja przeżywam te stresy jeszcze raz - czuje się jakby ktoś drugi raz odpalił ten sam film...
Czy uważam ubiegły rok za pasmo kiepskich wydarzeń - tak. Czy chciałabym go przeżyć drugi raz - TAK! Bo każde zdarzenie kształtuje nas jako ludzi, każde miejsce w które się udaję jest w jakimś sensie częścią mnie...