Na początek jakiś mądry cytat:
"You’ve got to find what you love. And that is as true for your work as it is for your lovers. Your work is going to fill a large part of your life, and the only way to be truly satisfied is to do what you believe is great work."
Zimą żartowałam sobie, że pojadę AMP... ale w sumie gdy w lutym zabierałam Cipka do Sadowa miałam malutką nadzieję. Pandemia pokrzyżowała plany, wróciliśmy do Ostrowa, a AMP'y zostały przeniesione na wrzesień. I bardzo dobrze.
Gdy maju obostrzenia zostały troszkę rozluźnione zaczęliśmy jeździć na treningi do Lublińca przyczepą :D
W lipcu pojechałam z koniem na pierwszy trening wyjazdowy do Wilkowic, po którym nabrałam małej nadziei, że może pójść zawody.
Tydzień później przekonana przez chłopaka, z ciekawości pojechałam na towarzyskie do Częstochowy. Byłam w szoku. Skakał. Koń, który zazwyczaj bardzo patrzył, przeszedł dwa parkury. Bez wyłamania. Jeden na "0", drugi z jedną z rzutką.
Po tych zawodach, na treningu, trochę dla śmiechu zapytałam trenerkę czy ten koń ma szanse iść AMP amatorskie...
Można spróbować, dlaczego nie?
I tak z dnia na dzień Cipek znów wylądował na Podlesiu. Pojechaliśmy w sierpniu dwa razy na zawody towarzyskie.
Trenowaliśmy sobie przez... miesiąc
Jadąc na AMP'y nie czułam się gotowa na tego typu zawody, w sumie nie jechałam nigdy na zawodach "L" klasy, ale przecież do odważnych świat należy.
W piątek było baaardzo stresująco. Trochę zepsułam, trochę koń się przyjrzał i zaliczyliśmy stylowe wyłamanie. Z lądowaniem na ziemi. Sobota była już dużo lepsza, ale wkradło się trochę chaosu. Wyszedł brak objeżdżenia i doświadczenia (ale jakoś trzeba je przecież zdobyć). Skończyliśmy z 4pkt karnymi.
W niedzielę w Speed&Music było już bardzo przyjemnie. Na "zero", 8 miejsce. Skakał. Chciał skakać.
Gdyby 3 lata temu ktoś powiedział, że ten koń pójdzie na AMP kazałabym mu się pier*olnąć w głowę. A poszedł. I za rok planujemy znów pojechać już lepiej przygotowani.
Patrzę na Cipka i czasem czuję się jakbym widziała skarbonkę bez dna, ale widzę też niesamowity postęp. Ogrom roboty włożony w tego konia. Pracy, która trzyma mnie w kupie i daje siłę żeby działać dalej.
___________________________________________________________
Po AMP'ach pojechałam w Bieszczady. Cipek został pod opieką Pauliny (której w ramach wdzięczności przednim, podkutym kopytkiem zafundował 3 szwy na łuku brwiowym...) A my z Pawłem dosłownie z dnia na dzień rzuciliśmy wszystko, spakowaliśmy walizki i plecaki. Pojechaliśmy w ciemno.
Całe lato chciałam tam jechać. Pojechałam na moje urodziny. Po ponad roku znów ruszyliśmy w połoniny. W moje najpiękniejsze miejsce na ziemi. Szukać wiatru w trawach <3
Połonin czar ma taką moc,
Że gdy je ujrzysz pierwszy raz,
Wrócić chcesz znów za rok,
Z poranną rosą czekać dnia...
Że gdy je ujrzysz pierwszy raz,
Wrócić chcesz znów za rok,
Z poranną rosą czekać dnia...
Wiatr chciał nam urwać uszy :D
Wracając do domu w strugach deszczu, powiedziałam sobie w duszy, że znów tam wrócę. Wrócę w "to" moje miejsce na ziemi. W miejsce gdzie jestem wolna. Dokąd nie zabieram zmartwień.
..."Wracam tu z łezką w oku
Jak zwykle przed lata końcem."
_______________________________________________________
Jakie by nie były całe te wakacje... Zapracowane, końskie, imprezowe, skokowe, podlesiowe... Dla mnie były to jedne z najpiękniejszych w moim życiu. Nie będzie drugiego takiego lata. W 2017 też słuchałam tej piosenki i płakałam za wakacjami 2016 spędzonymi na Podlesiu. W miejscu, które równie jak góry - kocham i nienawidzę jednocześnie.
Były momenty wesołe i smutne. Były imprezy, było szaleństwo... to czego "w tym stylu" tak brakowało mi od 4 lat... Znów poczułam, że naprawdę żyję. Wróciłam do dawnych przyjaciół. Ludzi, z którymi raz było kolorowo, a raz szaro. Były też smutne sytuacje, takie, których obrazy zostaną w głowie do końca życia.
Były momenty gdy po kilku godzinach jazd, wieczorem miałam ochotę "pozabijać" konie, bo miałam ich tak dość.
Były momenty, że nawet wsiadać na Cipka już mi się nie chciało.
Ale gdy po 5 dniach wróciłam z gór, byłam w domu 15 minut... i pojechałam do stajni.