Pojechaliśmy do znanej nam już restauracji na rodzinną zabawę. Ja, która zawsze mam ze sobą kagańce, gdy są potrzebne oczywiście musiałam nie zabrać :P Poszliśmy w zaciszne miejsce i psiaki grzecznie leżały. Ćwiczyłam z Czarką komendy w rozproszeniach. Po trzech sztuczkach zebrała się spora widownia. Dzień uważam za udany, foty będą później jak dostanę je na maila ;)
Tymczasem łapcie fotę mnie i Scarlet :D